czwartek, 26 marca 2009

KONKURS WYWIADOWCZY - CZYTAJ WYWIAD!



Tutaj, w rosnącym (bo edytowanym) poście, możecie czytać wywiad z nami. Pytania, na które odpowiadamy, to pytania, które być może zostaną nagrodzone książkami "Sępy" z autografami autorów.
Jak wziąć udział w konkursie, jak zadać pytanie - dowiecie się TUTAJ. Wesołej zabawy, ciekawego czytania.
Sępów Dwóch.
PS. PYTANIA ZADAJEMY TUTAJ!



Tak więc - ZACZYNAMY, dziś pytanie, jutro książka!

Czy jest w antologii jakiś opis sytuacji, za który wstydzicie się przed rodziną i przyjaciółmi bądź mieliście opory, by umieścić go w opowiadaniu?

- JacAr – mimo wszystko, wolę, jak traktuje się moją pisaninę (czy to opowiadania, czy wiersze) jako kreację. Staram się raczej inspirować rzeczywistością, niż traktować ją pamiętnikarsko. W każdym razie w Sępach nie schowałem niczego takiego.
- Rob – Nie ma takiego opka w SĘPACH ani fragmentu, którego wstydziłbym się przed rodziną czy znajomymi.

Czy tworząc antologię "Sępy" doszło między Wami do kłótni, sporów, czy była sytuacja w której jeden z Was chciał powiedzieć: "Ok, to koniec, ten projekt nie wypali"?

- JacAr – kłótnie, spory, zawsze – zresztą to pytanie pojawia się jeszcze dalej. Ochotę na rzucenie projektu w diabły – nigdy.
- Rob – Otóż to. Spory były, ale i konsensus się pojawiał.

Który z Was lepiej rozszarpuje padlinę - Pan Jacek z zakrzywionym dziobem, czy Pan Robert z dziobem długim acz spiczastym?

- JacAr – to pytanie jest strasznie głupie :), ale można na nie spojrzeć metaforycznie, albo kreatywnie. Otóż na pewnym etapie produkcji (projektowania okładki) pan grafik założył nam takie same maski z prostymi długimi dziobami. My jednak poprosiliśmy, żeby nas odróżnić. Prawdę mówiąc, dzioby bardzo przeszkadzają w czymkolwiek. A najbardziej w rozszarpywaniu padliny.
- Zrobiłem się głodny.

Całość pytanek a’la SeBestia:

1. Ile czasu zajęło Wam poszukiwanie wydawcy? I czy Fabryka Słów była jedynym wydawcą do którego posłaliście zbiór "Sępy"


- JacAr – ja mogę powiedzieć, że rozmawialiśmy tylko z Fabryką, a poszukiwania, czy raczej dogadywanie ułatwił fakt, ze Robert ma już prawie :) ugruntowaną pozycje na rynku koszmaru.

2. Ile opków zostało odrzuconych?

- JacAr – 2, albo 3. Jednak przyznać trzeba, że połowa z tych, które trafiły do zbioru jest poważnie przerobiona w stosunku do formy wyjściowej :)
- Rob - 3.

3. Czy Sęp Jacek złagodniał trochę od tego czasu jak się poznaliście?

- JacAr – Wręcz odwrotnie
- Rob – Teraz pluje jadem.

4. Był przypadek, że któremuś z Was nie podobało się opowiadanie drugiego?

- JacAr – oficjalnie, czy w głębi ducha? Postarajmy się zrozumieć dobrze: wspólne pisanie to możliwość wpływu na współautora i jego pisaninę. I szukania kompromisu – wzajemnego przekonywania się. I tak to wyglądało. To nie jest w kategoriach „nie podoba się”, tylko: „co z tym zrobić, żeby było lepiej”. I tak bywało.

- Rob – Wszystkie opka Jacka mi się podobały i podobają. Większość podoba mi się bardzo, bardzo. Nieliczne tylko bardzo.

5. Ile dokładnie czasu zajęło Wam pisanie wszystkich opowiadań?

- JacAr – 423 dni, 16 godzin, 24 minuty i 34 sekundy. Z dokładnością do ½ sekundy.
- Rob – chyba trwało to pół sekundy krócej.

6. Jakby Wam ktoś sfinansował ekranizację opka, to które by to było?

- JacAr – ja bym chciał „Pobite gary”. Masz jakieś propsy?
- Rob – Po „Życzenie” mógłby się zgłosić Carpenter, po „Żerującą bestię” Hooper. Ostatnio miałem kilka nieodebranych połączeń. Może...

7. Czy ścieżke dźwiękową do ekranizacji opka mógłby zrobić nasz polski zespół "Feel"? Co myślicie o tej śmiechowej kapeli?

- JacAr – to pytanie wg mnie powinno dyskwalifikować, ale ponieważ lubimy Sebastiana, po prostu przemilczę.
- Ja bym wolał moją koleżankę ze studiów Kasię Wilk. Ma piękny głos.

PORCJA DRUGA! UWAGA, sporo nonsensu tu się nazbierało, ale co kto lubi – jakie pytanie taka odpowiedź :)

1. Skoro Sępy to czy lubicie latać?

- JacAr - Nie boję się latać, jeśli chodzi o samoloty, co nie znaczy, ze lubię. Loty po różnych środkach już mi przeszły.
- Rob – Lubię latać, choć zawsze jak wsiadam do samolotu zastanawiam się, czy to przypadkiem nie będzie mój ostatni lot :) Ale po starcie jest już git majonez!

2. Czy czujecie się pisarzami z krwi i kości?

- JacAr – Schudłem w ciągu ostatniego roku ponad 15 kg! Ale wciąż to co zostało, to chyba ciało. W każdym razie, jak się skaleczę, krew leci.
- Rob – Ja się czuję pisarzem z kości. Ze względu na niedowagę wynoszącą dwadzieścia kilogramów.

3. Czytujecie magazyny fantastyczne?

- JacAr – Ja nie czytuję żadnych magazynów. Ten typ tak ma.
- Rob – Ja też nie czytuję magazynów fantastycznych. Wyjątkiem było Czachopismo.

1. Jak rozumiecie pojęcie wybujała wyobraźnia i jak odnosicie je do siebie?

- JacAr - Szczerze? Dla mnie leksykalne znaczenie wybujałej wyobraźni, to mitomania. Jestem od tego jak najdalszy. Na tyle, na ile poznałem Roba, to on też.
- Rob – Ja też!

2. Czy pisarz horroru, aby tworzyć, musi być oczytany w gatunku?

- JacAr – Nie. Z drugiej strony to nie przeszkadza.
- Rob – Oczytany w gatunku niekoniecznie. Oczytany w ogóle owszem.

1. Jak Wy to robicie, że tak pięknie, swobodnie i zabawnie operujcie językiem?

- JacAr – Lata praktyki i codzienne ćwiczenia. Dobrze robi zwijanie języka w trąbkę, albo robienie naleśnika.
- Rob - Nic tak nie ćwiczy języka jak miłość francuska. Ale fakt, ponoć robię to swobodnie. Zaraz, zaraz, skąd wiesz? ;)

2. Jakie to jest uczucie kiedy po raz pierwszy w życiu rozdajesz autograf na swojej własnej jeszcze cieplutkiej książce?

- JacAr – Nie mam pojęcia. Autografy składałem na książkach już schłodzonych. A w ogóle – autograf, to pestka. Wymyślić dedykację, to jest coś!
- Rob – Kilka dni temu podpisywałem książkę mojej babci. Z wrażenia zapomniałem jak ma na imię ;)


1. Jak długo Wy Sępy wysiadujecie swoje jajka? - tzn. jak długo trwa pisanie waszych książek? (encyklopedje podają, że sępy wysiadują jaja ok. 50 tylko, ze Wy jesteście specjalnych im datunkiem)

- JacAr - Napisaliśmy razem jedną pozycję. Jeśli cofniesz się nieco wyżej, podaliśmy dokładny czas z dokładnością do pół sekundy.

2.Czy jako sępy żywicie się jakąś padliną?

- JacAr - Owszem, ja wędliny jadam. Na ogół wcześniej one od jakiegoś czasu nie żyją. To się chyba mieści w definicji padliny?
- Rob – Ja lubię żarcie z McDonaldsa. A więc padlina w 100%!

3. Czy żerujecie na innych? - tzn. skąd biorą sie wasze pomysły?

- JacAr – Postaramy się nie traktować tego pytania jako insynuacji plagiatu. A pomysły, jak to pomysłu, z głowy, z życia i z pozycji „Tysiąc pomysłów na horror”, autorstwa Tadeusza Kościotrupka, Wydawnictwo Przy Cmentarzu, Wrocław, 1983. Wydanie III poprawione.

1. Co wasz druga polowa na to co piszecie?

- JacAr – Moja druga połowa, zresztą lepsza, nic na to. Serio, jest jej to obojętne. Książkę przeczytała, nie powiedziała, że się jej nie podobało, więc sukces. I tyle.
- Rob – Jestem w o tyle komfortowej sytuacji, że moją drugą połowę interesuje to, co piszę. Niektóre rzeczy mi redaguje, inne tylko czyta i dzieli się wrażeniami. Jest niezła w tym, co robi:)

2. Jak to sie wszystko zaczelo?

- JacAr – Podobno od wielkiego wybuchu. Nie mamy podstaw, by sądzić, że było inaczej.

3. Dlaczego wybraliscie walasnie ten rodzaj, a nie np. ROMANS?

- JacAr – Odpowiem jak Till Lindemann z Rammstein: wszystko co piszemy, tak naprawdę jest o miłości. Cóż zatem za różnica.
A na poważnie? Po prostu chcemy być bogaci, a horror się najlepiej sprzedaje. Robert przedtem pisał podręczniki dla hodowców cykorii, ja próbowałem z instrukcjami obsługi dla leworęcznych, ale okazało się, że na to nie ma zbytu.

Czy "Sępy" są w całości fikcją?

- JacAr – to wbrew pozorom nie jest łatwe pytanie. Uważam, że to co opisałem w „Sępach” (opowiadaniu) prawdopodobnie juz się dzieje. Malarz, z opowiadania „Malarz”, to człowiek, którego kiedyś poznałem – to znaczy, nie był psycholem, takim jak w opowiadaniu, ale rzeczywiście nie widział twarzy. Myślę, że (przynajmniej w moich opowiadaniach) fikcja w jakiś sposób splata się z rzeczywistością.
- Rob – W moich sprawa wygląda nieco inaczej. Fabuła we wszystkich jest oczywiście zmyślona. Fikcyjne nie są miejsca, w których toczy się akcja, wliczając również tytułową KAMIENICĘ NA LODOWEJ, w której mieszkam Także niektórzy bohaterowie byli wzorowani na stąpających po naszym padole osobistościach

1.Literatura młodzieżowa to prężnie rozwijający się rynek; co i rusz na półkach można znaleźć nowe trylogie fantastyczne. Co raz częściej również pisarze, na co dzień pisujący dla dorosłych, między innymi Gaiman, Pullman,ostatnio Miéville, piszą prozę dla młodszych czytelników, i czy Wy myśleliście, aby w przyszłości, razem lub osobno, popełnić taką powieść, może trylogię?

- JacAr – Nie, nie było takich planów. Chociaż po stosunkowo dobrym odbiorze „Sępów” zaczynam myśleć o namawianiu Sępa Roberta do kontynuacji.
- Rob – Jacek, wiesz gdzie mnie szukać

2. Jak wygląda wasz harmonogram pracy? Pomysły zapisujecie na wszystkim co akurat macie pod ręką? Piszecie dokładny konspekt opowiadania, czy tylko umieszczacie rozwiązania fabularne w głowie, pisząc często spontanicznie?

- JacAr – Ja staram się mieć całe opowiadanie w głowie. Jeśli potrzebuję faktów, najczęściej robię większy, lub mniejszy research. Wtedy tworzę sobie na kompie katalog z wyszperanymi wiadomościami. A w trakcie pisania i tak się to wszystko zmienia. Bo co innego treść, a co innego kompozycja...
Rob – Kiedyś nie robiłem konspektów. Po prostu pisałem na podstawie zrodzonego we łbie pomysłu. Dziś jest zupełnie inaczej. Zanim zaczynam pracę nad tekstem, tworzę plan, zbieram materiały. To bywa czasochłonne, ale kiedy przychodzi moment, kiedy można już usiąść przed klawiszami i oddać się fikcji, nie trzeba szperać, szukać i rozpraszać myśli. Pełen odlot!

3. Jaką radę macie dla młodych literatów, przed debiutem, odnośnie tego w jaki sposób "dopchać" się do wydawnictwa?

- JacAr – z tym, jest jak we wszystkim w życiu. Najpierw trzeba określić cel. I błagam – nie mów mi, że to truizm. Cel to podstawa, a niewielu potrafi sobie go jasno nakreślić. Bo co znaczy dzisiaj „wydać”? Masz parę złotych? Możesz sobie wydać sam. Ale tak to nie działa. Więc do wydawnictwa. Ale jakiego? Którymi się interesujesz? No i czy masz coś, co na wydanie zasługuje. Jak masz dobry towar, i wiesz co chcesz z nim zrobić, reszta to już kwestia wytrwałości. Cierpliwości, strategii, elastycznego karku. I jeszcze jedno – „wydać” to nie koniec, to tylko przejście do kolejnego etapu: „sprzedać” (czy jeśli wolisz – rozpowszechnić). O, i tu się zaczynają schody.
- Rob – Przede wszystkim cierpliwość. To najważniejsza sprawa. Nie zniechęcać się kiedy drugi, trzeci czy dziesiąty tekst odrzuci Ci pismo czy wydawnictwo książkowe. Sam jestem młodym twórcą, który wciąż dobija się do wydawniczych wrót i wiem, że bez anielskiej cierpliwości niewiele bym zdziałał. Oczywiście, pasja. To kolejna istotna kwestia. Jeśli kochasz pisać, nie przestaniesz nawet jeśli wydawcy będą Cię nazywać grafomanem. Najważniejsza jest historia. Jeśli potrafisz się w niej zaklimatyzować, masz pierwszego kota za płotem Bo to znaczy, że czujesz to, co piszesz, choć początkowo od strony literackiej tekst nie jest dobry. Frajda przychodzi nagle, kiedy najmniej się tego spodziewasz. Po prostu nagle odzywa się do Ciebie redaktor pisma i oświadcza, że Twój tekst pójdzie do następnego numeru. Wtedy już wiesz, że cierpliwość i pasja szły ze sobą w parze.


Czy nie uważacie, że w Waszych książkach psychopaci i mordercy znajdują wskazówki jak popełniać zbrodnie? Czy słysząc o jakimś morderstwie zdarzyło się Wam pomyśleć: "ściągnął to z naszej ksiązki!"?

- JacAr – Niestety, nie. Musze przyznać, że oni (czytaj – psychopaci) są niesamowicie kreatywni. Kto by wpadł na coś takiego jak Frietzl, albo Meiwes? Kudy nam do nich!?

Hej! Ja mam takie pytanie: Jakie pytanie Wy zadalibyście sobie nawzajem, czego chcielibyście się o sobie dowiedzieć? Myślę, że wy znacie siebie na tyle dobrze, aby wiedzieć o co warto zapytać tą drugą osobę, aby odpowiedź też była ciekawa i warta usłyszenia.

- JacAr – OK, ale to poza konkursem: Rob, wysłałeś mi książkę?
- Rob – Wyślę na dniach. Czekam na wypłatę.

Nawiązując do opka "Życzenie", o co Wy prosilibyście złotą pannę w szklanej kuli? O sławę, pieniądze czy krwawą padlinę na kolację?

- JacAr – Kasa, kasa, kasa!
- Poprosiłbym rybkę, aby pozwoliła mi choć przez chwilę pogadać z osobą niezwykle bliską memu sercu, najbliższą, która nie żyje od kilkunastu lat, a którą noszę w sercu.
- Hmmm, to mnie teraz Robert zagiął... To ja muszę to jeszcze przemyśleć...
No dobra. To po przemyśleniu stwierdzam już teraz ostatecznie: gdyby mi się trafiło jakieś stworzenie spełniające życzenia (ew. życzenie), bez względu na to, czy była by to żaba, rybka, czy kanarek, wróżka, elf, motylek, żółw, surykatka, makolągwa, czy minóg poprosił bym To o...
Kasę, kasę, kasę! :)

Jest temat, który chcielibyście poruszyć w swoim opowiadaniu, ale który w jakiś sposób Was przerasta i wiecie, że byście nie podołali?

- JacAr – To bardzo ciekawe pytanie. Muszę przyznać, że staram się mierzyć z różnymi tematami i stylami. Swojego czasu napisałem opowiadanie (w moim mniemaniu) porno – właśnie po to, by się zmierzyć.
Chyba nie wziąłbym na siebie krzywdy – rozumiesz? Takiej niezasłużonej biedy – dzieci, bezbronni, jakieś słabe istoty. Oczywiście mowa tu o temacie głównym – jako smaczek, czemu nie :) Po zastanowieniu, myślę jednak, że gotów jestem zmierzyć się z każdym ujęciem, tematem – byleby mnie to interesowało, byle było ciekawe (w sensie frapujące) i żebym czuł, że ma to jakiś sens. Pisanie np. o okrucieństwie, tylko dla zaspokojenia swoich fantazji jest od czapy. Tak myślę.

- Rob – Swego czasu chciałem napisać opowiadanie, opierające się stricte na scenach gore. Wiesz, coś w stylu „Dania dla świni” Mastiego. Zero fabuły, po prostu latające dwunastnice i wątroby, wyrywane bebechy, zmielone mięso, mózgi na ścianach itp. I napisałem. Po przeczytaniu stwierdziłem, że takie pisanie nie ma sensu. Raz, że nawet gore powinien mieć jakąś tam fabułę, a dwa – staram się odchodzić od dosłowności w opisach, jeśli wiesz co mam na myśli. Tamto opowiadanie szybko wylądowało w koszu, a ja, choć lubię wplatać gore do swoich tekstów, nie robię tego tylko po to, aby wywołać w potencjalnym czytelniku mdłości.


1. Jak czujecie się pośród śmietanki najlepszych polskich pisarzy sci-fi ?

- JacAr – Znakomicie, jak pączki w maśle.
- Rob – albo w ajer koniaku.

1.a) Jak czujecie się jako autorzy tej właśnie książki, bo przecież każdy piszący autor wyrabia sobie pewien obraz tym , co pisze albo , o czym...

- JacAr – Mnie się akurat podoba, nie wiem jak Robert
- Rob – Od dawna piszę horrory, a więc czuję się dobrze. Tworzę to, co lubię.

2. O czym będzie (jeśli będzie) następna wasza książka ?

- JacAr – O flakach.
- Rob – I latających dwunastnicach.

3. W jakim nakładzie książka "poszła" w Polskę ? Nie czytałem jej jeszcze więc nie wiem.

- JacAr – Ja akurat nie wiem. Trzeba by się zapytać w wydawnictwie. To dobre pytanie jest.

4. Czy słyszeliście na ulicy albo w jakimś innym miejscu, żeby ktoś o niej mówił ?

- JacAr – Ja słyszałem w innym miejscu.
- Rob – Ja słyszałem dzisiaj. Koleżanka z pracy mówiła o SĘPACH swojemu chłopakowi. Na końcu dodała: „I z takim zboczeńcem, kochanie, muszę pracować”.

5. Skąd myśl, że horror jest najlepiej sprzedającym się gatunkiem ?

- JacAr – Normalnie sobie szedłem z psem po polu (codziennie tak chodzę), no i ta myśl wyskoczyła z leszczyn, po prawej. Tak mniej więcej w środku pola... Może to są wierzby?
- Rob – To są stronice naszej nowej książki. Jeno przed redakcją jeszcze.

6. Czy wiedzieliście o psychologii koloru projektując okładkę książki ?

- JacAr – I tak i nie. To znaczy, o psychologii koloru wiem, mam nawet przyjaciela, jednego z najlepszych specjalistów w tej dziedzinie w kraju. Natomiast nie projektowaliśmy okładki. Zrobił to Paweł Zaręba – grafik z Fabryki Słów i obiecuję, że zadam mu pytanie o psychologię kolorów w trakcie rozmowy, którą zamierzam z nim wkrótce przeprowadzić (o znaczeniu okładki). My tylko walnęliśmy sobie foty i wymyśliliśmy koncepcję ogólną.

1. Jak często czytając książkę innego autora myślicie - co za świetny pomysł, czemu ja na to nie wpadłem ?

- JacAr – Ja mam tak dosyć często, praktycznie zawsze, kiedy czytam Pratchetta. Ale to raczej zachwyt nad tym, że ktoś wymyślił, a nie „że nie ja”. Chociaż ostatnio miałem na odwrót. Oglądałem film „Nieuchwytny”, gdzie pomysł, był jakby nieco zbliżony do opowiadania „Sępy”, ale niestety wyszła z tego kupa:)
Weź jeszcze pod uwagę, że pomysł można różnie pociągnąć – czasem coś, co mnie zachwyca, rozwija się w kierunku takim, że mówię sobie – o, ja to bym dopiero zrobił to tak jak trzeba!
- Rob – po przeczytaniu danej książki nie myślę sobie, że potrafiłbym, albo też nie potrafiłbym tak czy inaczej napisać. Po prostu cieszę się, że trafiłem na bardzo dobrą pozycję i polecam ją znajomym.

2. Czy uważacie, że wasze opowiadania sa tak dobr jak zamierzaliście, czy teraz jeszcze dokonalibyście jakichś poprawek ?

- JacAr – Wiesz, w trakcie redakcji bardzo pracowaliśmy nad tekstami. Oczywiście – zawsze da się coś poprawić, zmienić, ale w książce nie ma takich momentów, na widok których zżymamy się, mówiąc, o żesz kur...! dlaczego żeśmy tego nie zmienili! (albo niewiele jest takich miejsc :)
- Rob – Jeśli chodzi o moje teksty w zbiorze to niczego bym nie zmieniał. Akceptuję je takimi, jakie są :)

3. Czy w waszym odczuciu piszecie bardziej dla czytelników, czy dla siebie ?

- JacAr – Może inaczej, ja piszę i tak i tak. Czytelnikom dla przyjemności czytelniczej, sobie dla twórczej. To są zupełnie różne doznania.
- Rob – Pisanie jest moją pasją, pozwala mi wleźć w świat rządzony „moimi” prawami. A więc na pewno piszę dla siebie. Ale dla innych, rzecz jasna, również. Nie ma nic bardziej ekscytującego od opinii, że to, co napisałem podoba się czytelnikom.

4. Czy pisanie antologi w tym gatunku, który oprawiacie jest trudniejsze niz napisanie jednej spójnej powieści ?

- JacAr – Nie wiem, bo nie napisałem jeszcze powieści, ani w tym, ani w innym gatunku. Jeśli miałoby to coś wspólnego z cierpliwością, to i owszem. Opowiadanie łatwiej jest napisać :)
- Rob – Pisanie opowiadań jest chyba łatwiejsze od pisania powieści. Krótką formę można łatwiej ogarnąć :) Aczkolwiek pisanie powieści, choć bardziej, wymagające, wciąga i pozwala bardziej utożsamić się z bohaterami.

5. Gdybyscie MUSIELI napisać tą antologie z kimś innym (nieważne czy żywym czy martwym :P) to kto by to był ?

- JacAr – Najpierw napisałem następująco: „Hemingway. Przepraszam, że z takiej grubej rury, ale Ernest nie ma sobie równych. W następnej kolejności Roland Topor i Boris Vian. Problem jest w tym, że chcieć to sobie można, ale, pomijając fakt, że wszyscy już nie żyją, raczej nie brali by mnie pod uwagę jako partnera do antologii... A tu potrzebna jest wzajemność jak sądzę...”. Potem przeczytałem odpowiedź Roberta, a potem znowu przeczytałem pytanie. Więc teraz bardziej na temat: TA antologia, z takim układem opowiadań, z takim spisem treści, w tym stylu i z taką radochą mogła powstać ewentualnie z Cichowlasem. Innych współpiszców nie znam.
- Rob – Napisanie antologii z Jackiem było dla mnie frajdą, ale i czułem dumę, bo to świetny autor. I wolę patrzeć na to właśnie w ten sposób.

6. Czy odpowiadanie na te wszystkie nasze pytania nie jest dla was męczące ?

- JacAr – Dla mnie nie, ja się fajnie bawię. Oczywiście nie zwracając uwagi na to, że nie na wszystkie pytania odpowiadamy.
- Rob – Ostatnio jestem mocno zarobiony, więc czasami nie nadążam;) Ale zmęczenia nie odczuwam.

Wyobraźcie sobie, że Wasze prawdziwe życie pewnego dnia zmienia się w horror pisany inną ręką, w którym to Wy jesteście ofiarami. Gdyby jeden z Was miał zginąć, to który byłby gotów do poświęceń?

- JacAr – Robert już zginął w ostatniej powieści Mastertona. Robił tam za malarza i został poświęcony bodajże w celu powołania do życia człowieka-ostrygi. Ja jestem gotów do poświęceń zawsze, tylko, kurdebalans, nikt tych poświęceń ode mnie nie oczekuje.
Co do horroru pisanego cudzą ręką – kiedyś przez dwa lata dojeżdżałem z Łomianek do pracy na warszawskich Szczęśliwicach (autobusem, tramwajem, tramwajem, autobusem i dalej już na piechotę). Ten kto pisał ten horror był mistrzem bez serca. King to przy nim szczeniak, twórcy Piły i innych tego typu filmów mogli by się uczyć...
- Rob – tak jak wspomniał Jacek, ja już jestem trupem. To dla mnie zaszczyt, być trupem w powieści Mastertona:)

Jak się czujecie, gdy rozhisteryzowane nastolatki zapraszają Was do znajomych na Naszej Klasie?-

- JacAr – Uwielbiam to! Czy może raczej – uwielbiałbym, gdyby się zdarzyło...
- Rob – Wolę starsze Panie :)

1. Czy piszecie o tym, czego sami się boicie?

- JacAr – Heh... Nie, właściwie nie. Ja nie, może Robert?
- Rob – Czasami tak. Ale podświadomie.

2. Po co człowiekowi czytanie horrorów? Dlaczego banie się jest uważane za formę rozrywki i co w nim fajnego?

- JacAr – Dobre pytanie. Mnie samego to zastanawia, bo nigdy nie lubiłem się bać, ani być straszonym. Myślę, że podobnie jak z fantasy, jest to magia równoległych światów, dodatkowo o tyle atrakcyjna, że powrót do normalnego świata jest ulgą. Im ta alternatywna rzeczywistość zbudowana jest precyzyjniej i inteligentniej, tym zabawa lepsza.
Dodatkowo, strach to adrenalina. Ludzie lubią takie strzały.

3. Czy was łatwo jest przestraszyć czy raczej graniczy to z cudem?

- JacAr - Zależy o jakich strachach mówimy. Ostatnio serce najbardziej mi podskoczyło, kiedy na środku pola, w ciemną noc, zza moich pleców wybiegł wielki, czarny jak smoła sznaucer. OK. znam go, pies jest łagodny, nawet, swojego czasu chciał mieć ze mną dzieci, ale było ciemno, wydawał się większy niż jest i w ogóle. No i zdaje się, łatwo mu to przyszło. Po prostu sobie biegł...
- Rob – Nie boję się fikcji. Czytając czy oglądając horror odprężam się, a dreszczyk emocji to jest to, co lubię wtedy czuć. To jest bezpieczne. Co innego życie, real. Boję się wielu rzeczy, na przykład mocnej burzy, ognia, rzadko też pływam, stronię od plaż. Jako dzieciak kilka razy cudem przeżyłem kilka wypadków. Lęk związany z nimi pozostał. A więc gdybyś podczas spaceru brzegiem rzeki wrzucił/a mnie do wody, zapewne bym się przestraszył:)

4. Czy do tej pory zarobiliście za tę książkę choć odrobinę satysfakcjonującą was sumę pieniędzy?

- JacAr – to się dopiero okaże i zależy od czytelników. Z tym, że na pewno nie będziemy o tym publicznie rozmawiać. Jak zobaczycie nas kiedyś w Maybachach, to sami będziecie wiedzieć...
- Rob – Ja chcę camaro!

5. Co jest ważniejsze - pieniądze, uznanie czy samozadowolenie?

- JacAr – Samo zadowolenie :)
- Rob – j.w :)


Czy wiecie jak brzmi odpowiedź na Wielkie Pytanie o Życie, Wszechświat i całą resztę?

- JacAr – Ja jestem bliski, ale możesz mi wierzyć, odpowiedź nie jest satysfakcjonująca :(
- Rob – Jacek, coś Ty taki pesymista?;)

Brak komentarzy: