sobota, 21 lutego 2009
HÖLLEWAND /Jacek M. Rostocki/
Zaczęło się w połowie drogi. Poznałem po tym, że stanąłem. Zjeżdżałem sobie spokojnie, na tyle, na ile pozwalało mi obolałe ciało, a potem nagle stałem. Wiatr, wiejący z dołu, powoli przezwyciężał grawitację i poczułem, że zaczynam wjeżdżać tyłem do góry. To nie było śmieszne! Do Starchenstadl pozostało jeszcze około kilometra.
Akurat! Zaczęło się znacznie znacznie wcześniej.
Na pewno słyszeliście historie o yeti...
- Co to jest yeti?
- Głupku! – żachnęła się Alan – Big Foot, słyszałeś o czymś takim?
- Big Foot? W Austrii?
- Może uciekł z zoo? – wyrwało mi się, ale nie załapali dowcipu.
- I to on go tak urządził?
Schronisko w środku gór. Burza, która uniemożliwia jakikolwiek kontakt ze światem zewnętrznym. Grupa młodych narciarzy, których połączył niezbyt przyjemny incydent. Heinz – gospodarz schroniska, pan Erstmöller (wiekowy rezydent), Stefen, ranny strażnik górski i... COŚ. Coś się czai na zewnątrz. A może nie na zewnątrz? Może jest już w środku? W zacisznym, bezpiecznym wnętrzu...
- Panie Erstmöller, słyszał pan o niedźwiedziach w tej okolicy?
- Znaczy, takich wielkich, brunatnych?
- Uhm...
- Nie.
- Naprawdę?
- Na pewno. Jakby co, coś bym słyszał... Trochę tu mieszkam...
- Nigdy?
- Werbär, to taaak...
- Przepraszam?
- Niedźwiedziołak. Podobno kiedyś tu takie bywały...
W góry!
W góry siostro, bracie, tam przygoda czeka na cię!
UWAGA! Miejsca z akcji opowiadania istnieją w rzeczywistości! Tutaj możecie zobaczyć gdzie to się wszystko działo...
UWAGA!! Tylko dla osób odpornych na bujanie, chorobę lokomocyjną i inne dolegliwości związane z lataniem, pływaniem, unoszeniem się w nieważkości - obraz 3D!!!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O! Właśnie mamy trochę zimy. Dobry czas na czytanie tego opka. Zajawka i grafika wieje grozą i tajemnicą.
OdpowiedzUsuńTo byłam ja - M.
OdpowiedzUsuńFajna zajawka, a opko przyzwoite :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sebastian Drabik
kurde!
OdpowiedzUsuńjestem gościem numer 9000 - aj low it! :-)
posępiona e.
yeti? niedźwiedziołak? trochę ryzykowny temat moim zdaniem. trzeba uważać coby z niedźwiedziołaka nie powstał MIŚ Barei. ale wierze, ze panu sie udało wyciągnąć opowaidanie na dobry poziom. w kolejce do przeczytania zaraz po premierze. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUważałem :)
OdpowiedzUsuńA w ogóle, jaki yeti? Jaki niedźwiedziołak? Nic takiego nie istnieje! Zresztą, przekonacie się sami :)
JMR
- Big Foot? W Austrii?
OdpowiedzUsuń- Może uciekł z zoo?
Piękne! Chciałbym ja to wymóżdżyć :P
Istotnie Krassiu :)
OdpowiedzUsuńPowinieneś znaleźć kilka fragmentów, o których WIEM, że Ci przypasują :)
JacAr
sep sep tysiac geb
OdpowiedzUsuńsep na sepie, niebo w gebie
OdpowiedzUsuń